Nie każda opona chce się ścigać. Niektóre wolą słuchać szutru, gdy ten znika pod kołami. I karnie słuchają jeźdźcy tam, gdzie kończy się asfalt. CST Tirent 47c to właśnie taki towarzysz — nie błyszczy na szosie, ale gdy zjeżdżasz z drogi i zaczynasz szukać przygody, czuć, że opony znalazły swoje miejsce.
Warunki testu
Sprzęt:
Raccoon Brigante + koła Scope S4.A (średnica wewnętrzna 21 mm, zewnętrzna szerokość obręczy 30 mm, profil 42 mm).
Ciśnienie:
1,8-2,0 bara
Dystans:
Testowałem je przez trzy tysiące kilometrów, od kaszubskich szutrów, gruzów i piachów, po szwedzkie lasy. Przetoczyłem je równiez przez kilka ultramaratonów i wiem, że to opony, które lubią długie dni w siodle.
Teren:
Kaszuby, objazdy Brejdaka, Wanogi i Rezy, Escapada w Szwecji – lasy, szutry i asfalt. Ale zapuszczałem się też w trudniejszy teren, żeby poznać granice przyczepności tej opony.
Warunki: sucho, mokro, zmiennie.
Porównanie: Pirelli Cinturato Gravel RC, na których jeździłem wcześniej (wkrótce recenzja na blogu).
Budowa i montaż na obręczy
CST Tirent w wersji 47C to jedna z nowszych propozycji tajwańskiego producenta (wcześniej dostępne były jedynie węższa odmiana 40 mm). Opona ma zwijaną stopkę, konstrukcję tubeless ready i wkładkę EPS chroniącą przed przebiciami. Deklarowana masa opony to około 600 gramów – w moim przypadku pokrywało się to niemal co do grama. Bieżnik ma wyraźny, ale nie za nadto agresywny wzór: gęsto ułożone niskie kostki w centralnej części opony i wyraźniejsze klocki boczne, które odpowiadają za trakcję w zakrętach.
Na obręczach Scope S4.A opona „siadła” bez protestów, jednak tutaj uwaga – CST mają tendencje do bycia węższymi, niż wskazywałaby liczba wydrukowana na ściance. Wcześniej, kiedy testowałem Tirent 40C, były jak 38. Te 45-tki są idealnie w rozmiarze. Oczywiście sporo zależy tutaj od obręczy, na której montujemy gumę.
Rant łatwo wskakuje, co ma kolosalne znaczenie w trakcie ewentualnej naprawy defektu w terenie. Przy użyciu pompki podłogowej uszczelniłem ją bez sprężarki, jednak aby to zrobić, na chwilę wykręciłem wkłady wentyli – to pozwala dmuchnąć dużą i szybką dawkę powietrza bez oporów wkładu.
Pierwsze kilometry
Na asfalcie od razu czuć, że to nie jest opona do ścigania. Tirent toczy się miękko, nieco jak wąski MTB slick – z delikatnym oporem, ale nie topornie. Porównując do wcześnej używanych przeze mnie Pirelli Cinturato Gravel RC, zamula mniej.
Już na pierwszym szutrze zrozumiałem, że ten model idealnie sprawuje się tam, gdzie kończy się asfalt. Na twardych drogach szutrowych opona daje bardzo stabilne prowadzenie i świetnie tłumi drgania. Można zejść z ciśnieniem w okolice 1,8-2 barów bez ryzyka dobicia, a komfort i przyczepność rosną wtedy zauważalnie. Zresztą na takim ciśnieniu zazwyczaj jeżdżę.
Na trasie - od premiumów po u*eby
Testowałem je w typowych warunkach, jakie fundują trasy Brejdaka, Wanogi, czy Rezy: twarde leśne dukty, szerokie szutrowe autostrady, kaszubskie odcinki specjalne, mokre łąki, kocie łby i łączniki asfaltowe między wioskami. CST Tirent zachowywały się przewidywalnie niemal wszędzie. Na suchych szutrach bardzo pewnie pewnie. W błocie – zaskakująco dobrze, o ile nie jest to glina, która zapycha centralny bieżnik. Ale nawet po wizycie na gliniastym kartoflisku kilka godzin po deszczu (dzięki, Komoot!), bieżnik Tirentów szybko oczyszczał się i pozwalał na dalszą jazdę.
Podczas sierpniowej Escapady, na mokrych kamieniach i korzeniach w Szwecji opona trzymała się przyzwoicie, choć wymagała nieco ostrożności. Boczne klocki naprawdę robią robotę – w zakrętach czuć, że opona się „wgryza” w podłoże i daje spory margines bezpieczeństwa, wybaczając mniejsze błędy. W dłuższej jeździe po mieszanych nawierzchniach (np. ultramaratony jak Wybrzeże 500 czy Wataha: Koza) doceniłem jej uniwersalność: nie jest najszybsza, ale zachowuje się przewidywalnie w większości sytuacji. Dzięki temu mogłem sobie hasać po trasach i skupiać się na widokach i wrażeniach z jazdy, zamiast uważać na każdy szczegół drogi pode mną. Takie poczucie spokoju i obecności jest dla mnie w ultra (i w ogóle w jeździe na rowerze) ważniejsze, niż „urok” liczb na Stravie.
Odporność i trwałość
Po około trzech tysiącach kilometrów bieżnik nadal wygląda solidnie. Może nie jak nowy, ale widywałem znacznie bardziej zjechane opony po takim dystansie – i to bez oszczędzania w terenie. Kostki są równomiernie starte, boki bez pęknięć ani nacięć. System EPS faktycznie działa – zero przebicia w całym okresie testu, mimo jazdy po gruzie, kamieniach i leśnych ścieżkach z korzeniami. Było też kilka dobić na zjazdach.
Opona dobrze znosi długie dystanse i cięższe obciążenie bikepackingowe – to miałem okazję sprawdzić podczas niedawnej Escapady Sverige. Nie widać żadnych deformacji, a trzymanie ciśnienia jest bez zarzutu.
Nie widać też żadnych śladów pocenia się ścianek opony, co zdarza się w niejednych markowych, znacznie droższych gumach.
Reklama
PAKIETY STARTOWE 2026
-
Brejdak 2026
6. edycja wędrówki przez perełki Roztocza i Doliny Wisły czeka! -
Wanoga 2026
6. edycja wanogi przez Kaszuby i Pomorze przed Tobą!
Porównanie z Pirelli Cinturato Gravel RC
Cinturato RC to opona, którą znałem wcześniej – sprawna w terenie, mulasta na asfalcie. Tirent zachowuje się jakby był jej azjatyckim kuzynem. Na asfalcie toczy się podobnie do Pirelli Cinturato RC, może nawet z nieco mniejszym oporem, ale w terenie trudno mi stwierdzić różnicę. To stwierdzenie jest naprawdę wielkim komplementem dla CST Tirent, ponieważ rożnica w cenie jest ponad dwukrotna – za cenę jednej Cinturato RC możecie mieć komplet CST Tirent.
Podsumowanie
CST Tirent 700x47C: terenowy kompromis, który lubi długie wanożenie
Plusy:
bardzo dobra przyczepność na szutrach i miękkich nawierzchniach
wysoki komfort i tłumienie drgań;
- naprawdę dobra trwałość oraz…
solidna odporność na przebicia (przynajmniej w moim przypadku);
przewidywalne prowadzenie, także z obciążeniem;
bardzo dobry stosunek ceny do jakości.
Minusy:
wyczuwalne opory toczenia na asfalcie;
w błocie i glinie potrafi się zapchać (ale bez dramatu);
stosunkowo wysoka masa.
Dla kogo?
Dla tych, którzy szukają uniwersalnej opony na długie przygody, niekoniecznie licząc każdą sekundę jazdy. Dla bikepackerów, miłośników gravelowych eskapad, uczestników ultra. Sprawdzi się wszędzie tam, gdzie liczy się pewność, a nie wyścig z czasem. Ale nawet w wyścigu nie zamuli bardziej niż Twoja noga!
Disclaimer/Uwaga redakcyjna
Opony zostały mi użyczone do testów przez dystrybutora firmy CST w Polsce.
Jak zawsze to, co tu znajdziecie, to wyłącznie moje wrażenia z jazdy.
Dystrybutor nie miał wpływu na treść artykułu, nie sugerował oceny i nie widział tekstu przed publikacją.
Podobał Ci się artykuł? Dodaj swoją ocenę!
Kliknij, aby ocenić
Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów 0
Dodaj pierwszą ocenę!